W Koszalinie zmarł prokurator Wacław Krzyżanowski – morderca sądowy Danuty Siedzikówny „Inki”. Dziś ma się odbyć jego pogrzeb z honorami wojskowymi, kompanią WP i orderami na poduszkach - ujawnił dziś Tadeusz Płużański na portalu wpolityce.pl.
To właśnie Krzyżanowski żądał tuż po II wojnie światowej kary śmierci dla 17-letniej Danuty Siedzikówny „Inki”. Bohaterska sanitariuszka 4. szwadronu odtworzonej na Białostocczyźnie 5 Wileńskiej Brygady AK została rozstrzelana 28 sierpnia 1946 r. Według relacji przymusowego świadka egzekucji, ks. Mariana Prusaka, ostatnimi słowami „Inki” było: Niech żyje Polska! Niech żyje „Łupaszko”!
Stalinowski prokurator, który oskarżał "Inkę", zmarł kilka dni temu. Niestety jego pogrzeb odbył się dziś - jak ujawnił Tadeusz Płużański - "z honorami wojskowymi, kompanią WP i orderami na poduszkach".
Minister obrony Tomasz Siemioniak, zapytany przez internautów o ten skandal, napisał: "Wstyd. Zażądałem wyjaśnień od dowódcy garnizonu Koszalin, który podjął taką decyzję".
Nie da się jednak ukryć, że państwo znów zawiodło, a ewentualne wyjaśnienia dowódcy garnizonu nic nie zmienią. Od wielu lat w tzw. wolnej Polsce byli funkcjonariusze komunistycznego aparatu przemocy, oficerowie milicji, esbecy bądź powiązani z komunistami wojskowi chowani są z honorami. Mowa tu choćby o Wojciechu Jaruzelskim czy Florianie Siwickim. Miesiąc temu informowaliśmy o pogrzebie gen. Bronisława Moczkowskiego - wieloletniego komendanta wojewódzkiego Milicji Obywatelskiej w Olsztynie, Łodzi i Piotrkowie Trybunalskim oraz szefa Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Łodzi. Po jego śmierci hołd oddał mu... obecny Komendant Wojewódzki Policji z Łodzi insp. Dariusz Banachowicz.